20.03.2012 zaginął rudy kotek, szczupły z białym krawatem. Na znalazcę czeka nagroda. Bardzo proszę o kontakt jeśli ktoś widział tego kotka. tel 600167723 Ania
Witam serdecznie. Mój Kicior wyszedł z domu i nie wrócił 17 marca i ciągle go szukamy, jego zdjęcia były nawet w gazetce "u Nas " i ...nic....A czy Państwo znaleźliście swojego kotka? Jak kot może tak po prostu zniknąć, zapaść się pod ziemię Pozdrawiam - Asia.
Witam serdecznie. Mój Kicior wyszedł z domu i nie wrócił 17 marca i ciągle go szukamy, jego zdjęcia były nawet w gazetce "u Nas " i ...nic....A czy Państwo znaleźliście swojego kotka? Jak kot może tak po prostu zniknąć, zapaść się pod ziemię Pozdrawiam - Asia.
Witam i przepraszam za tak długi czas odpowiedzi. Mój kot się nie odnalazł mimo wielu ogłoszeń rozwieszonych w Osowej oraz ogłoszeniu w U Nas. Prowadząc akcję poszukiwawczą mojego kota natknęłam się na wiele różnych ogłoszeń o innych zaginionych kotach. Długo zastanawiałam się co może stać się z kotem, który codziennie wychodzi na dwór i codziennie wraca do domu, że pewnego dnia do tego domu nie wraca. Nie mógł zostać rozjechany przez auto, gdyż przeszukałam dość szeroki teren i ani śladu. Rozmawiałam za to na temat ginących kotów w dzielnicy ze znajomym, który to jest pasjonatem gołębi. Dowiedziałam się od niego, że hodowcy gołębi łapią koty w klatki i je mordują - wiadomo dlaczego kot przeszkadza gołębią. Nie wiem na ile może być ta historia prawdziwa u Nas w Osowie, ale faktem jest że jakieś gołębniki znajdują się przy ul. Kielnieńskiej a mój kot na pewno tam chodził. Proszę o informację czy udało się Pani odnaleźć swojego kota?? Pozdrawiam Paulina
Tym razem to ja przepraszam za taki długi czas odpowiedzi, ale dopiero przed chwilą odczytałam Pani wiadomość ( nic do mnie wcześniej nie dotarło...) Mój Kiciorek się nie odnalazł, mimo, iż szukaliśmy go naprawdę dokładnie, czynnie i bardzo długo. Także nie wierzę, iż przejechało go auto - zaczęliśmy szukać natychmiast i nic nie znaleźliśmy. Poza tym Kiciorek nie był kotkiem, który do każdego się łasił, był nieufny wobec obcych, wiem ( sprawdziła podczas licznych rozmów z ludźmi ), że nigdy do nikogo nie podchodził, a zatem dobrowolnie z pewnością nie zmienił miejsca zamieszkania.Myślę niestety, że stało sie najgorsze, ponieważ gdyby Kicior żył wróciłby do nas nawet po tak długim czasie.... Po paru artykułach w gazetce "U nas" na temat kotów i psów aż włos na głowie się jeży jak podli ludzie tu mieszkają i do czego najprawdopodobniej są zdolni, jeśli nie sami to z pomocą np. własnych psów ( o takich przypadkach słyszałam). Na zwykłym bezpiecznym osiedlu kot ( zaznaczmy, że kastrat ), codziennie wychodzący i przychodzący o tej samej porze, mający niewielki teren, po którym się poruszał - nie rozpływa się w powietrzu, a jednak.....Tak jak napisałam na początku, zrobiłam setki kilometrów po osiedlu z nadzieją, że go odnajdę i rozmawiałam z kim się da. Niestety najgorsze wrażenie zrobili na mnie tzw. tubylcy, rdzenni Osowianie, którzy wokół ul.Szafera dość licznie mieszkają. Nawet nie potrafili ukrywać niechęci do kotów , niektórych zachowanie było wręcz podejrzane, wiem także, że niektórzy z nich przyczynili się do zniknięcia zwierząt moich sąsiadów jakiś czas temu....Chociaż minęło już parę miesięcy ciągle strata Kiciorka bardzo boli, a ja naiwnie wierzę, że jeszcze do nas wróci. Pozdrawiam serdecznie - Joanna.